Życie laktatora


Ile żyją laktatory? W jakim celu są produkowane?
Na 100% ich przeznaczeniem nie jest permanentne odciąganie mleka.
Właściwie to logiczne. Kto chciałby siedzieć z pompką przy piersi zamiast dzidziula?
Przypuszczam, że niewiele mam ma takie marzenia.
Nie było ono i moim.
Jestem jedną z tych matek-wariatek, co karmią piersią zawsze i wszędzie! 
Czterokrotna radość karmienia nie zmniejszyła mojego uwielbienia dla mlecznych piersi.
Niestety wyczekana córa poza odmiennością płci, od rodzeństwa różni się sposobem żywienia.
Z różnych powodów nie ciągnie piersi, ani butelki. Nigdy nie robiła tego i wygląda, że nigdy nie będzie.
Trzeba było nauczyć się obsługi sprzętu ssącego. 


Przerobiłam szpitalne, elektryczne, dwóch rożnych firm. 
Powiedzmy, że dawały radę. 
Do celów domowych już musiałam mieć swój. 
Pierwszy pokonany to Tufi! Niewielkie pudełeczko z rurką i przyssawką piersiową.
Jak sobie dawał radę? Rożnie. Generalnie trwało to długo i jakoś te cykle i siła ssąca nie powalały.
Niestety padł. Przestał zasysać, co wykluczyło go z użycia natychmiastowo!

Kolejnym był ręczny sprzęt. Miał być czasowo, aż naprawi się ssak Tufi. Okazał się jednak laktatorem extra lux!
Cichy - w końcu ręczny, odpowiednio zasysający, całkiem szybki - 15 minut i butla pełna!
Ma jednak maleńki mankament. Element, bez którego nie mógłby spełniać swojej funkcji jest hipere szybko psujny! Zwykle dzieje się to w najmniej oczekiwanym momencie.
Maleńka gwiazdka zamykających odpływ zebranego mleczka, powodująca odpowiednie warunki do wyssania tegoż z piersi, wykonana jest z gumy nienajlepszej jakości.
W opakowaniu laktatora Avent, bo o nim mowa, jest podwójny zapas. Niestety te 3 gwiazdki starczyły mi na 3 miesiące. Nie są ani tanie, ani łatwo dostępne.




Oto mój sprzęt. Wyzionął ssącego ducha... Szkoda tylko, ze w długi weekend!
Trzeba kombinować, co by dziecię głodne nie było.
Odkopałam Lakta Plus, takie cudo




Zastanawiam się jak można za takie coś w ogóle rządać pieniędzy?!
Ani to wygląda, ani to działa. 
Tylko się zdenerwowałam! Jedynie zmysł "nie-lubię-sprzątacza" powstrzymał mnie od ciśnięcia dziadostwem o ścianę!

Pozostaje mi tylko tęsknię wyglądać poniedziałku i kuriera z zapasem 3 maleńkich gwiazdeczek. Dla mnie i Żółwinki na wagę złota!

P.S. Gdyby ktoś chciał przetestować laktator w ekstremalnych warunkach, to zapraszam! 
Nie gwarantuję, że sprzęt wyjdzie cało z tego starcia - 8 na dobę w pełnej gotowości!


Komentarze