Wygoda precz!

Chęć życia eko, jest kosztowna.
Szczególnie, jeżeli bierzemy pod uwagę jedynie podążanie za eko-gwiazdami.
Obkupowanie się w ekologiczne ekstrasy za niebotyczną cenę.
Eko jedzenie, eko ciuszki, eko detergenty...
Można pójść z eko torbami!

Niestety (hm, czyżby?) mój portfel nie nadąża za ekologią.
Mnożąc potrzeby razy ilość potomstwa... Bez komentarza...

Chciałoby się być eko. Nie dokładać syfu do swoich ciał, do świata...
Walczę o to tanim kosztem - No staram się :)
Jednak "tanim kosztem", najczęściej oznacza "kupę roboty".
No cóż, albo wygodnie, albo ekologicznie!

Od długiego czasu nie używam proszków do prania - tych sklepowców mam na myśli.
Zaczynałam od orzeszków piorących.
Całkiem fajna sprawa, jednak białe rzeczy dostawały po głowie - co pranie, to bardziej szarzały.
Potem przeszłam na proszek zrobiony z mieszaniny boraksowo-sodowej.
Jestem bardzo zadowolona!

Jednak dzisiaj chciałam napisać o płynie do naczyń.
Jest to istotny składnik mojego obiegu wodnego.
Staram się minimalizować zużycie wody i w jak największym stopniu stosować jej recykling.
Jak wiadomo woda z detergentem zawierającym niebezpieczne czy nierozkładalne związki, nie nadaje się do niczego, jak tylko do szamba i wio!
Stosując sklepowy, nieekologiczny płyn, woda może posłużyć jedynie do spłukania kibelka :)

Jednak idę za ciosem. Pranie eko, to i mycie eko!

Szykujemy:
- duży gar,
- kostkę mydła (szare, biały jeleń)
- 1łyżkę sody kalcynowanej,
- 1 łyżkę oleju kokosowego,
- naturalne olejki - nie są konieczne, choć przyjemne.

W garze podgrzałam litr wody.
Do tego dodałam startego mydła


I rozpuszczamy...


Do rozpuszczonego mydełka dodałam olej i sodę.
Na koniec olejki. Ja dałam drzewko herbaciane i cedr.
Przelałam do buteleczki szklanej i zamontowałam "psikacz".


Oczywiście jak tylko mój płyn się przegryzł - po jakiś 2h, okazało się, że będzie go 2x więcej!
Mogłam spokojnie dodać jeszcze ponad litr gorącej wody.

Mam teraz więcej niż 2 litry gęstego, ekologicznego, acz taniego płynu do naczyń!!!
Pięknie pachnie, jest - niebójmy się tego słowa - aksamitny i, proszę Państwa, pięknie się pieni!


Z kieliszkami też sobie wspaniałe radzi!


No to jak, jestem eko!!!


P.S.: Właśnie dochodzi do siebie glut przeznaczony do prania.
         Jak się sprawdzi w działaniu, to dam znać.

Buźka!







Komentarze

  1. Hej, A jak robisz proszek do prania? Najlepiej taki do prania ciuszków niemowlaków lub małych dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero wpadłem na Twój komentarz! Wpis o proszku do prania i płynie do prania będzie już na Bio_Arce. W skrócie to tak soda kalcynowana + boraks + nadwęglan sodu(białe rzeczy)+ tartę mydełko własnej produkcji.

      Usuń

Prześlij komentarz