Dekorowanie niepopularne...

Pracownia Rzeczy Wyjątkowych, jak sama nazwa mówi, powstała, aby tworzyć takie właśnie rzeczy - wyjątkowe! Podstawą tej twórczości radosnej jest moja pasja do starych technik dekoracyjnych, no i co za tym idzie wykształcenie konserwatorskie. Tak się to wszystko zaczęło. Niestety dziś nie łatwo jest zrobić wrażenie dekorowaniem czegokolwiek. Nawet jak się uda wprawić kogoś w delikatny choć zachwyt, to i tak nie uwierzy jak to zostało zrobione. Dziś wszystko można wykleić - wybaczcie miłośnicy decoupage'u! Złotolkiem machnąć i jest git, a jak trzeba to i obraz się wydrukuje. Wychodzi na to, że należę do wymierającego gatunku rzemieślników. Wykonuję dekorowanie niepopularne. Cieszyć się...? Z zawodu mojego mam jednak dużo radości i mimo częstych tekstów od niedoszłych klientów, że "se kerszerem pojadą", szmatkom wytrą czy wspomnianym złotolkiem psikną, lubię się w to bawić. Pochwalę się zatem prezentem dla siostry mojej wspaniałej. Wpadła mi w łapki kiedyś skrzyneczka, rozpadek straszliwy, ale jakoś mnie zainspirowała. Zabrałam się więc do obrabiania jej. Czyszczenie, nowe zawiasy, grunt klejowo-kredowy, złocenie płatkami i kopia jednego z koni Kossaka wykonana temperą.
Dumna byłam niesłychanie! Kończąc malowanie, jeszcze przed zabezpieczeniem dzieła mojego, popełniłam błąd - radośnie zawołałam męża, niechże chłop podziwia! Podziwiał, a jakże! Najważniejszą częścią zachwytu było wpakowanie palca w sam środek konia z pytaniem: A to już suche? No cóż nie na darmo jest się konserwatorem. Można nawet świeżo wykonaną kopię restaurować!
Tak krótko, ale z połyskiem! Jeszcze z małą prośbą, gdy będziecie wybierać obraz do salonu, to może nie w ikeła? Jak zapragniecie odświeżyć ramy dzieł po babci, to może nie farbą w spray'u? Kiedy natchnie Was do podczepienia listw przsufitowych czy plafonu wokół żyrandola, to może nie ze styropianu... Wspierajcie twórców! Miejscowych, zamiejscowych, znanych, nieznanych, młodych, starych - ich dzieła zawsze będą niepowtarzalne!

Komentarze